niedziela, 31 marca 2013

Kto rano wstaje temu... śnieg w oczy!


Nie wierzę własnym oczom - pomyślałem, kiedy rano po wyjściu spod ciepłej kołdry odsłoniłem żaluzje. Jak daleko sięgam pamięcią nie kojarzę aby Wielkanoc przywitała nas aż taką ilością białego puchu. Ubrałem czapę, kurtkę i wyszedłem na podwórko co by skontrolować rozwieszone wczoraj, w towarzystwie pięknego wiosennego słońca, ozdoby wielkanocne. Wiszą - nie ma źle... pomiar warstwy śniegu - 16cm! Pora zmykać do domu, śniadanie czeka :)

Po śniadaniu godzina walki z odśnieżaniem podjazdu co jednak okazało się syzyfową pracą... przynajmniej nadmiar kalorii poszedł w niepamięć!





Trzymajcie się ciepło!

PS: niesamowite, ok 18 zaspy powstałe po odśnieżaniu miały ponad 1,5m wysokości! Absolutny rekord tej ... wiosny :)

sobota, 30 marca 2013

Wesołego świętowania!

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy przesyłam Wam najserdeczniejsze życzenia!
Pora najwyższa przyjrzeć się z bliska mazurkom, pisankom i innym pysznościom! :)


Napiszcie jakie tradycyjne dania goszczą na Waszych wielkanocnych stołach! :)



Do odczytania niebawem, hej!

wtorek, 26 marca 2013

Bombardowanie Wodzisławia - 26 Marca

Zmrok zaczął zapadać, od północy wiał przenikliwy zimny wiatr... zapaliłem papierosa i jak zwykle udałem się na obchód przy posterunku. Nuda, myślę, nic się nie dzieje - jak zwykle. Hans golnął sobie z piersiówki ten swój obrzydliwy bimber choć, w sumie przy takiej pogodzie to nawet mu go trochę zazdroszczę... gdyby nie fakt, że przemyca go do obozu w baku swojego motoru to wziąłbym trochę na rozgrzewkę.
Heil Hitler! Odwracam głowę i widzę ogólne poruszenie wśród chłopaków - sprawcą jest nasz "Feldwebel" który wybrał się na kontrolę, pewnie co by chłopaki zbytnio nie popili... kończę papierosa i ruszam dalej, od tego stania można nabawić się odmrożeń...

Nagle słyszę strzał, drugi, trzeci, seria... padam jak rażony piorunem! Szybko odzyskuję koncentrację, to adrenalina uderzyła mi do głowy. Co się dzieje? Wszyscy biegają, krzyczą, ktoś rzuca granat... zaczęło się!

Tak o to 68 lat temu mógł wyglądać wieczór przeciętnego szeregowca w armii niemieckiej, która stacjonowała w Wodzisławiu i która stoczyła tego dnia walkę z nadchodzącą, niepowstrzymaną Armią Czerwoną. Dzisiejsza inscenizacja rozpoczęła się punkt 18:15 i mimo siarczystego mrozu ściągnęła na wodzisławski rynek ogromną ilość widzów! Szczerze to jedynie Dni Wodzisławia mogą się poszczycić podobną frekwencją - to cieszy!

Przebieg samej rekonstrukcji był świetnie przemyślany i bardzo dobrze wykonany przez ekipę z GRH "Powstaniec Śląski". Efekty pirotechniczne robiły wrażenie i choć teren zmagań był ogrodzony to w połączeniu z efektami akustycznymi czuło się przysłowiowy "power" :)

Odniosłem wrażenie, że miastu potrzeba właśnie takich imprez, które potrafią ściągnąć dużą publiczność i nawiązują do istotnych momentów w historii. Mam nadzieję, że nasi "włodarze" dostali jasny sygnał, że mieszkańcy są na TAK i nie dadzą nam długo czekać na kolejne podobne wydarzenie.

Strona niemiecka chętnie pozowała :)


 Rosyjska mniej chętnie ale przynajmniej nie strzelali!


 Klimatyczna sceneria
Achtung! Feuer!

Bagnetem go! Walki były bardzo realistyczne...

Podoba Ci się relacja? Udostępnij ją dalej! Prześlij link znajomym, wrzuć na "fejsa" :)
Komentarze mile widziane!
Do następnego razu! :)

niedziela, 24 marca 2013

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr...O_o

Nie wiem jak Wy ale ja miałem już dosyć tej najmniej słonecznej zimy stulecia! Ostatnio jedna z popularnych stacji telewizyjnych, podała jakże demotywującą wiadomość ile dziesiątek dni byliśmy pozbawieni  naszej gwiazdy dziennej. Oczywiście nie w sensie, że mieliśmy noc tylko w sensie, że nie była ona widoczna przez grubą warstwę chmur o dumnej nazwie "Stratus nebulosus". Na szczęście wiosna już do nas zawitała i choć za oknem ciągle -7 st. C (w podmuchach z -12 :) to słoneczna, piękna aura aż kusi żeby pójść na spacer! Tak więc zabrałem aparat i postanowiłem rozejrzeć się za zwiastunami wiosny. Kilka z nich znalazłem już w ogródku. Widać, że wszystko idzie ku dobremu :)



Czapki na uszy i zachęcam do popołudniowej przechadzki! :)

sobota, 23 marca 2013

Sobotnie gotowanie

Dzisiaj postanowiłem podzielić się z Wami jednym z klasycznych przepisów przekazywanych w domu z przysłowiowego pokolenia na pokolenie. Przepis na żurek śląski - a ponieważ Wielkanoc "za pasem" to i okazja dobra do przygotowania tego jakże smacznego choć coraz rzadziej goszczącego na śląskich stołach przysmaku!
Zaraz zaraz... nie dość, że gości on na naszych stołach coraz rzadziej to idę o zakład, że w 90% jako kupiony w markecie "gotowiec", który poza nazwą z tradycyjnym zakwasem nie ma wiele wspólnego. Ma za to wybitnie ostry, wręcz nieprzyjemny smak i kilka jakże zbędnych dla naszego organizmu "E". 

Przepisów na żurek można oczywiście znaleźć wiele ale ponieważ każdemu smakuje coś innego to przedstawiam swoją wizję :) 

Co będziemy potrzebowali na nasz domowy żurek?
1. chęci!
2. kilka składników
3. wolną kuchnię :)

Pisałem o Wielkanocy - to już za tydzień! Tak więc jeżeli ktoś chce się zmierzyć z przepisem to powinien czym prędzej udać się do sklepu po składnik nr 1 czyli...


Oczywiście pokazana na obrazku to przykład :) Ważne żeby miała takie, a nie inne zastosowanie!

Osobiście zakwas zaczynam robić zawsze we wtorek. Do boncloka (tłum. naczynie gliniane:) ) wlewamy ok 1L zimnej wody i wsypujemy 6-7 czubatych łyżek mąki. Dodajemy również kilka ząbków czosnku (najlepiej pokroić go w plastry co by oddał cały aromat).



Tak przygotowany zaczyn przykrywamy i odstawiamy na 3-4 dni pamiętając o tym żeby codziennie raz czy dwa całość zamieszać.

Kilka dni później...
Okej, nasz zakwas odstał swoje więc pora dać mu się wykazać :) Przystępujemy do gotowania! Żurek pichcę zawsze w sobotę ponieważ wymaga on nieco uwagi no i w sobotę rano można udać się do mięsnego po kolejne składniki (ze świeżej, sobotniej dostawy) takie jak:

- żeberka wędzone 0,5kg (lub 0,6-0,7kg kości wędzonych)
- 0,3kg boczku wędzonego
- podwawelska - sztuk 1 :)

Mając powyższe zaopatrzenie, stawiamy wodę (ok 1,5L), do której wrzucamy kilka liści laurowych i kilka(naście) kulek ziela angielskiego. Wkładamy do garnka żeberka/kości wędzone i gotujemy na małym ogniu tak długo aż od kości nie zacznie gładko odchodzić mięso (zwykle ok 1,5 godziny). Wyjmujemy żeberka/kości i obieramy je z mięsa, które ponownie ląduje w garnku - taki los :)
Następnie kroimy w kostkę 3-4 ziemniaki i wrzucamy je do wywaru - całość gotujemy na małym ogniu aż ziemniaki lekko zmiękną (ok 15 minut). 
Kolejny etap to dodanie pokrojonego boczku wędzonego - całość ponownie na małym ogniu gotujemy kolejny kwadrans po czym dodajemy kiełbasę.
Kiedy już całość osiągnie temperaturę wrzenia, wlewamy zakwas i mieszamy żeby ładnie wkomponował się w wywar. Całość zostawiamy na małym ogniu aż się zagotuje. Dodajemy jeszcze 2-3 łyżki majeranku, mieszamy i możemy wołać domowników na pyszny i zdrowy obiad jednogarnkowy :)

Oczywiście wybornie jest jak uda się nam dostać chlebki do żurku ale jeżeli nie to podajemy go z bułką lub innym pieczywem, wedle uznania.

Celowo nie pisałem o przyprawianiu! Otóż zauważyłem ciekawą rzecz - podane ilości powinny skutkować otrzymaniem łagodnego, lekko słonego wywaru. Pamiętajcie, że mięso zawiera w sobie sól, która się wygotuje do wywaru. Oczywiście wedle uznania można dodać magi, pieprzu lub innych ziółek :)

Tak więc podsumowując potrzebujemy:
- zakwas
- żeberka wędzone 0,5kg (lub 0,6-0,7kg kości wędzonych)
- 0,3kg boczku wędzonego
- podwawelska - sztuk 1 :)



Smacznego!

czwartek, 21 marca 2013

Tatry - analogowo

Przyznaję się bez bicia, że jestem zadeklarowanym miłośnikiem gór. Uwielbiam czuć tą przestrzeń, czyste powietrze i dystans, którego nabiera się do wielu spraw podczas obcowania z monumentalną i silną przyrodą. Dlatego też z nieskrywaną radością podjąłem się zorganizowania kilkudniowego wyjazdu w najwyższe pasmo Karpat - Tatry. Ostatnio zawitałem w nie jakieś 15 lat temu (!) i byłem niezmiernie ciekaw co też się pozmieniało, a co pozostało "po staremu". Korzystając z resztek urlopu, w połowie sierpnia ub. roku udaliśmy się w trójkę, bez wcześniejszych rezerwacji i planów co do zwiedzania, do Kościeliska, które stało się naszą bazą wypadową. Pogoda była cudowna, jak na polskie i górskie warunki , więc amatorów pieszych wędrówek nie brakowało. Wręcz przeciwnie - ciężko było się poruszać na co bardziej popularnych szlakach! Był to okres kiedy mocno skupiałem się na fotografii analogowej wykorzystując do tego celu głównie Minoltę 505Si (polecam, świetny sprzęt!) oraz pokaźny repertuar różnych negatywów z fantastyczną Superią X-tra na czele. Żałuję tylko, że nie mogę sobie pozwolić na odwiedzanie tych miejsc częściej choć kto wie, może za kilka lat... w końcu co jak co ale góry są wieczne :)

 Fuji Superia X-tra 400

  Fuji Superia X-tra 400

 Odniosłem wrażenie, że Morskie Oko to miejsce pielgrzymek o światowej renomie!
Ilość turystów była przytłaczająca!
Fuji Superia X-tra 400  

 Fuji Superia X-tra 400

  Fuji Superia X-tra 400

  Fuji Superia X-tra 400


  Krupówki - miejsce, gdzie spotyka się tradycja z nowoczesnością, gdzie mieszają się kultury i...

... style

To pierwszy post traktujący o tematyce fotografii analogowej. Mam pewien pomysł, który niebawem Wam przedstawię (jak już go sobie poukładam w głowie :) i który być może będzie realizowany w II połowie tego roku.

środa, 20 marca 2013

26 marca

Już niebawem, we wtorek 26 marca warto będzie zawitać, w godzinach popołudniowych, na wodzisławski rynek. Jak pewnie większość mieszkańców miasta wie, ta data była w jego dziejach wyjątkowa. W tym dniu, 1945 roku, Wodzisław został wyzwolony spod niemieckiej okupacji przez zbliżającą się Armię Czerwoną. W wyniku bombardowania miasta blisko 80% zabudowań zostało zniszczonych... bilans ofiar również był tragiczny... poza zniszczeniami Armia Czerwona "przywiozła" ze sobą komunizm, który na dziesięciolecia zakorzenił się na naszych ziemiach.

W tym roku przypada 68 rocznica tamtych wydarzeń, które będą obchodzone wyjątkowo... hucznie!
GRH "Powstaniec Śląski" w porozumieniu z Urzędem Miasta zorganizują o godzinie 18:15 rekonstrukcję tamtych wydarzeń. Zapowiada się ciekawe widowisko pełne efektów pirotechnicznych i ciężkiego sprzętu z okresu II Wojny Światowej. Przewidziana jest również wystawa w muzeum miejskim oraz wykład na temat historii miasta z okresu 1939-1945.

Poza atrakcjami związanymi z walkami, przygotowane zostaną również atrakcje przez lokalnych kupców!

W tym dniu w sklepach, mieszczących się w okolicy rynku, można będzie natrafić na pokaźne obniżki  cen sięgające nawet kilkudziesięciu %! Tak więc będzie okazja żeby połączyć przyjemne z pożytecznym - poszerzyć wiedzę historyczną i kupić co potrzeba :)


Osobiście liczę na dobrą pogodę co bym mógł Wam przedstawić reportaż z tego wydarzenia.

Do zobaczenia!

niedziela, 17 marca 2013

MKS ZORZA Wodzisław Śląski - Sokół 43 AZS AWF Katowice 16.03.2013

"Fortuna Favet Fortibus"

Macie czasami przeczucie, które podpowiada Wam, że coś się stanie? Ja miałem takie wczoraj, kiedy zawitałem na salę, gdzie dziewczyny z Zorzy przygotowywały się do meczu z jedną z najsilniejszych drużyn w II lidze. Wchodząc na salę uderzył mnie jakiś taki optymizm i energia, może za sprawą pięknego wieczornego słońca, które wdzierało się do środka przez okna i malowało ściany na złoty kolor. Tak czy inaczej powiedziałem sobie w duchu - dzisiaj nie ma innej opcji - wygrają :)
Samo spotkanie było bardzo wyrównane - przysłowiowy punkt za punkt. Z ogromną przyjemnością oglądało się zmagania obu drużyn. Zacięcie z jakim wydzierały sobie na wzajem prowadzenie było imponujące! Ostatecznie to dziewczyny z Zorzy zgarnęły laur zwycięstwa i zyskały kolejne tak potrzebne punkty.
Gratulacje! :)

Dla wszystkich maruderów, którzy stawiali na zespole "krzyżyk" po paśmie porażek napiszę jedno:

"Jeżeli myślisz, że możesz coś osiągnąć to masz rację, jeżeli myślisz, że tego nie osiągniesz to też masz rację"

Innymi słowy - wszystko zależy od nas i od naszej motywacji - wierzę, że tej ostatniej Zorzy nie braknie!




















 












































Na zakończenie mała sugestia... jest taka niepisana zasada, która mówi, że fotografując na zawodach nie używamy flesza. Na tym poziomie rozgrywek może to jeszcze ujdzie (choć widziałem, że jeden sędzia liniowy chciał interweniować) ale na wyższym można zostać poproszonym o opuszczenie spotkania. Powód jest prosty: "dobrze oślepiony" zawodnik może dochodzić do siebie nawet kilka minut - w tym czasie jest słabym ogniwem zespołu. Stąd prośba - wyższe ISO, jaśniejsze szkło i będzie OK :) W sumie lampa i tak ma marny zasięg biorąc pod uwagę wymiary sali.

Pozdrowienia! Opinie mile widziane :)