Ostatni weekend miałem okazję spędzić w Brennej. Ta urokliwa, górska miejscowość w trakcie corocznych dożynek zmienia się w tętniący życiem kurort, w którym liczba odwiedzających osiąga poziom znany z Zakopanego czy Wisły! Przewidując taki obrót sprawy przyjazd zaplanowany został już na sobotę. Pogoda była wręcz fantastyczna! Słońce prażyło niemiłosiernie co zaowocowało niespotykaną jak na tą porę roku (koniec sierpnia) opalenizną :) W niedzielę opuściliśmy kwaterę o poranku i po krótkim spacerze zaczęło się świętowanie - grill, Lech (Free), zabawy w objazdowym wesołym miasteczku itd. Jednym słowem "zero nudy"!
Tradycyjnie dożynki zaczynają się o godzinie 14.... tradycja tradycją, a życie życiem :)
Straż pilnowała aby widzowie nie rozłazili się za bardzo na boki :)
Dożynkowa maskotka
Sceny były wykonane z dużą porcią humoru
Można było spróbować lokalnych wypieków...
...przetworów...
...i trunków, w tym mioduli :)
Lokalni drwale pokazali co to znaczy rżnąć aż wióry polecą!
Strażacy skutecznie ochłodzili towarzystwo co zostało nagrodzone oklaskami
Pochód nie był zbyt długi ale urozmaicony
Po pochodzie odbyło się nabożeństwo ekumeniczne, a później zabawa do późnych godzin nocnych. Po raz pierwszy można było śledzić transmisję z dożynek w internecie na stronie www.tradycjanazywo.pl
A jak Wy spędziliście ostatni weekend wakacji? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz